Dzieci nie zawsze zachowują się dobrze. Właściwie to bardzo często zachowują się zupełnie nie tak, jak tego chcieliby ich rodzice czy opiekunowie. I co z tego? To jest całkowicie naturalne, że zachowują się tak, jak to wynika z ich dziecięcej natury. Chcecie karać dziecko za to, że się złości, że jest dzieckiem? To droga donikąd, w najlepszym razie marnowanie energii. W najgorszym upośledzenie zdolności dziecka do samodzielnego rozpoznania swoich błędów. I naprawdę nie ma znaczenia, czy tą karą będą klapsy, czy stanie w kącie. Zamiast szukać sposobu na uspokojenie i ułożenie dziecka, szukacie sposobu na jego ukaranie. Jaka na to może być odpowiedź? Tylko jedna – dziecko będzie szukać sposobów na uniknięcie kary. A to wcale nie oznacza tego, że będzie zachowywać się z naszego punktu widzenia lepiej.

W Montessori nie chcemy postrzegać dzieci jako niegrzecznych czy niedobrych. To dla nas młodzi ludzie, którzy testują nasze granice, by odkryć co jest możliwe, dozwolone, a co zakazane. Ani ocenianie ich, ani karanie nie poprowadzi ich tam, gdzie chcemy by dotarli. Zamiast tego szukamy sposobu, by dać dzieciom odczuć ich niezależność i siłę jednocześnie przedstawiając jasne i stałe ograniczenia dla ich zachowania i emocji.

Wybuch gniewu

Nie ma jednego powodu, dla którego dzieci popadają w niekontrolowaną wściekłość. Czasem może to wynikać z tego, że nie potrafią jeszcze przekazać tego co czują. Czasem może chodzić o frustrację lub nudę, czasem zmęczenie, a nawet głód lub poczucie braku kontroli nad sytuacją. Taki wybuch też na różne sposoby przejawiać – może wiązać się zarówno z rzucaniem się po ziemi jak i próbą bicia innych dzieci czy rzucaniem przedmiotami.

Nie tyle jednak powody czy sposoby manifestacji są ważne, co okoliczności, w jakich do nich dochodzi. To na nie powinniśmy zwrócić szczególną uwagę. Czy chodzi o jedzenie? A może pojawienie się innego dziecka? Może dziecko wpada w gniew gdy każemy mu się przebrać? Odnotowanie takich wypadków pozwoli lepiej przygotować się na przyszłość. Wiedząc, że jesteśmy blisko sytuacji ryzykownej, będzie można zaradzić napadowi gniewu odpowiednio wcześnie.

Zaradzić zawczasu

Być może dziecko nie straciło jeszcze kontroli nad sobą i możesz coś jeszcze z tym wszystkim zrobić? Jest wiele sposobów na to, by uniknąć wybuchu, rozładować sytuację jak tylko zobaczysz pierwsze objawy nadchodzącego problemu. Czy każde z nich okaże się skuteczne wobec każdego dziecka? Na pewno nie, ale z czasem znajdziesz takie rozwiązania, które pomogą ci w konkretnych sytuacjach z konkretnym dzieckiem.

  • przekierowanie uwagi: nie możesz bić Piotrka, ale możesz zbić tę poduszkę.
  • danie wyboru: czy chcesz zjeść najpierw kotlecik, czy jabłko?
  • nazwanie uczuć: ty naprawdę chciałbyś teraz to wszystko rzucić i wyjść na dwór
  • ustanowienie schematów: po przedszkolu pójdziemy na spacer do parku, pobawimy się z psem, wrócimy, zjemy obiad i poczytamy książkę.
  • zrównanie poziomu: jesteś nieszczęśliwy, prawda? Opowiedz mi co czujesz.
  • twórczy pokaz: ale jesteś zły, masz tu kredki, narysuj mi jaki jesteś zły!

Jeśli to wszystko nie pomoże, to nic się nie martw, przecież nie wszystko stracone.

Uspokój siebie

Nie jesteśmy z kamienia. Rozgniewane, histeryczne czy agresywne dziecko może wyprowadzić dorosłego z równowagi – ale my nie możemy pozwolić na to, by dziecko wyprowadziło nas z równowagi, a już na pewno by wpędziło nas w szewską pasję. Zastosujmy pięć kroków, które pozwolą nam wrócić do właściwej pracy z dzieckiem, nawet jeśli początkowo nie mogliśmy na nie patrzeć:

 

  1. Odejdź: jeśli dziecko cię rozzłościło – w miarę możliwości znajdź kogoś, kto cię zastąpi. Jeśli to niemożliwe, a widzisz, że dzieci są bezpieczne, wyjdź do łazienki złapać oddech.
  2. Oddychaj. Wdech nosem i wydech ustami. Powoli, spokojnie, bez wysiłku, niech wydech będzie dwukrotnie dłuższy niż wdech, niech w oddechu uczestniczy przepona.
  3. Skup się na tu i teraz. Co widzisz? Co słyszysz? Rozejrzyj się po miejscu, w którym jesteś. Spróbuj nazwać choć kilka rzeczy, które widzisz, choć kilka rzeczy, które możesz dotknąć.
  4. Rozluźnij się. Unieś ramiona, przytrzymaj je w górze 5-10 sekund, opuść, wydychając powietrze. Powtórz tak kilka razy. Potem pokręć głową, opuszczając podbródek do klatki piersiowej. Oddychaj, zostaw napięcie za sobą.
  5. Uwierz w siebie. Nie oceniaj się źle za swój gniew. Nie oceniaj źle dziecka za to, że doprowadziło cię do gniewu. Pomyśl, że nic nie jest idealne, ale robisz co możesz najlepszego w tym czasie i w tym miejscu, w którym właśnie jesteś.

A teraz, gdy już gniew został z tyłu, zobacz, co z dzieckiem.

Uspokój dziecko

Napady gniewu zdarzają się małym dzieciom już od ukończenia 1. roku życia – i nic w tym dziwnego. Jeśli spojrzymy na takie zachowanie jak na wołanie o pomoc, będziemy mogli tę pomoc skutecznie udzielić.

Dziecko jest wściekłe. Straciło kontrolę nad sobą. Niczego go w tym momencie nie nauczysz, niczego nie wyjaśnisz. Zachowując spokój możesz je jednak uspokoić.

Najpierw bezpieczeństwo. Czy dziecko rzuca przedmiotami? Jeśli tak, usuń je w bezpieczne miejsce. Czy próbuje zaatakować inne dzieci? Stań na drodze mówiąc wyraźnie – nie możesz nikogo bić, może chcesz bić tę poduszkę?

Niektórym dzieciom pomoże po prostu przytulenie. Poklepanie po plecach, wzięcie w objęcia, nawet zaśpiewanie, pomoże przejść przez niekontrolowane fale emocji, nie tylko gniewu, ale też frustracji, żalu, smutku, a nawet poczucia winy.

Niektóre dzieci nie zaakceptują dotyku – jeśli widzisz, że tak jest, postaraj się by dziecko było bezpieczne podczas napadu złości, bądź blisko, oferując swoją pomocną dłoń. Niech dziecko wie, że jak się uspokoi, może bez obaw do ciebie przyjść. A jak się uspokoi, zapytaj, czy chce być przytulone.

Czas na konsekwencje

To, że wspierasz dziecko podczas wybuchu gniewu wcale nie oznacza, że akceptujesz jego zachowanie i pozwalasz mu zachowywać się w ten sposób dalej. To wsparcie służy okiełznaniu gniewu, twoim celem jest pomóc dziecku się uspokoić.

A gdy dziecko się już uspokoi, przychodzi dla niego czas na poniesienie konsekwencji wybuchu. Odróżniamy ponoszenie konsekwencji od ukarania. Sami uspokojeni, możemy wskazać dziecku sposób na naprawienie szkód, które poczyniło. Zniszczyło zabawkę? Nie szkodzi, wspólnie z nim trzeba zabawkę naprawić. Pobrudziło dywan? Czas by wzięło w ręce odkurzacz. Pomazało ściany? Jeśli nie da się ich zmyć, trzeba zarezerwować czas na ich wspólne pomalowanie.

W ten sposób nie tylko uczysz dziecko przyjmowania na siebie odpowiedzialności za błędy, ale też wdrażasz je do zaradności – naprawiania rzeczy i utrzymania porządku. Dwie pieczenie na jednym ogniu. A gdy dziecko zrobi co do niego należy, można przejść do kolejnych spraw.

Learn more